Cechą łaczącą metody zaprzeczenia twarzy (zasłonę i maskę) jest, jak się zdaje, konieczność obecności drugiego. Podobnie jak w pierwszym przypadku (zasłona) tak i tu ma on przypisaną konkretną rolę do odegrania, co więcej sama jego obecność już od poczatku stanowi zarzut udziału w akcie kłamstwa. W tym kontekscie zbija się perioratywne ujęcie dokonywanego zaprzeczenia prawdzie, maska nakładana jest wszak z winy innych, w poczuciu alienacji i próbie dostosowania do narzuconych warunków zewnętrznych. A zatem jest też wyrzutem opartym na konieczności funkcjonowania w ramach określonych zasad. Owe zbicie stanowi oczywiście świadectwo istnienia podstawy w potrzebie odcięcia odpowiedzialności. Wyczuwamy to już na etapie postawienia problemu zachodzenia oszustwa. Inna sprawa, że jako uczestnicy szukamy w pierwszej kolejności drogi ucieczki od jednoznacznie negatywnego ujęcia. „Logika maski wyłania się z poczucia winy: człowiek sądzi, bo nie chce być sądzony. Maskowanie to nie tylko łudzenie innych, lecz także kara dla nich: „Macie mnie takim, jakim chcecie mieć, a więc nie macie mnie na prawdę – sami temu jestescie winni”. Maska wyraża nieurzeczywistnione marzenie poddanych, by władać nad tymi, którzy władają. Osiąga cel poprzez chytre wtrącenie innych w przygotowaną z góry przestrzeń obcowań – przestrzeń pozorowanych uniżeń, pozorowanych wywyższeń, gier histerycznych”[1]. Zależnie od koncepcji, negatywną (w odczuciu) podstawą może być egoizm klas u Marksa, etyka ukształtowana przez przegranych u Nietzschego, czy też kulturowo tłumione libido u Freuda. Obojetnie, którą z nich podejmiemy jako wyjaśnienie ciężko uciec od przekonania, iż próby wykorzystania ich w ramach wytłumaczenia same w sobie są przemyślaną maską społeczeństwa (właśnie poprzez takową interpretację). Jeżeli bowiem przyjmiemy, iż kłamstwo jest aktem przeciw prawdzie i uznamy jego negatywne nacechowanie to proces uznania jego zasadności bedzie próbą zdjęcia ogólnej odpowiedzialności, nie w ramach jednostki, ale w obliczu systemu postępowań społecznych. Prowadzi nas to z koleji do charakterystycznego dla wieku dziecęcego wytłumaczenia: „kłamię gdyż kłamią inni”, a dosadniej: „mamo, ale Jacek też dostał pałę z historii”. Tischner powołując się na Kępińskiego wskazuje źródło w postaci lęku obecnego w poczuciu wrogości, a maska pełniłaby tu rolę wyglądu z kryjówki. W porządku, możnaby i przyjąć jej zaletę: „Odkrycie, że drugi przywdział maskę, pobudza do pytania o jego prawdę: kim on jest? Kim jest na prawdę? Ale także: co znaczy słowo „prawda”[2].
W przyjętym tu rozumowaniu chodzi głównie o ukazanie zbędności takiej nadbudowy. Podobnie jak w przypadku zasłony znajdujemy jedynie fałszywy trop w poszukiwaniach twarzy. Interpretując intuicyjnie bazujemy na przekonaniu, iż kłamstwo bedąc zaprzeczeniem prawdy dowodzi jej istnienia, a co za tym idzie skupiamy się na procesie odwodzacym nas od zasadniczego problemu i tak o to poruszamy się ciągle w ramach wyjaśniania zasadności kłamstwa przyjmując je jako podstawę naszego kontaktu z rzeczywistością, a nawet (analogicznie) założenia że występowanie maski daje wstęp do istanienia zarówno drugiego człowieka jak i prawdy o nim. Kulawość takiego definiowania jest oczywista i podobna paradoksowi konfirmacji[3].
Wróćmy zatem do postaw. „O masce w odniesieniu do swojego pochodzenia można mówić, jako o masce poczucia niezadowolenia, masce autoironii, masce świadomości cierpiężniczej”[4]. Pierwsza ponownie zaczerpnięta od Kępińskiego[5] wynika z chęci bycia kimś innym niż jest się w rzeczywistości, nieumiejętności wpisania się w rolę, co może prowadzić do schizofrenii. Druga charakteryzuje się dwustopniowym ujęciem siebie jako poddanego dla jednych i szydercy z owego poddania wobec drugich. W grę wchodzi tu obrona własnych wartości pod pozorem uległości. Trzecia to poza cierpienia oparta o litość i miłosierdzie, a także jawne odepchnięcie odpowiedzialności. Pytanie czy dwóch pierwszych nie można całkiem swobodnie wpisać w ostatnią i tym sposobem znaleźć się ponownie w początkowym obszarze zbijania poczucia winy?
Spójrzmy na pierwsze dwa zdania rozdziału Maska w Filozfii dramatu Józefa Tischnera: „Nie jest ona zasłoną i nie jest twarzą. Zasłona jedynie skrywa twarz, maska kłamie”[6]. Dwa ostatnie słowa uzasadniają potrzebę tworzenia nadbudowy oswajającej nas z sensem zdania pierwszego: „nie jest twarzą”. W kontakcie masek pozostaje nam jedynie przyjąć własną-cudzą, delikatnie speronalizowaną według wskazań społecznych. Problem polega na tym, że sama myśl o wszechobecności i ograniczeniach z nią związanych jest nieznośna. Przy tym założeniu próby złagodzenia takiego poczucia nie byłyby chęcią odcięcia odpowiedzialności, a koniecznością przezwyciężenia klaustrofobii. „Pojęcie wyobcowania nabiera u Levinasa pozytywnego znaczenia. Levinas idąc w ślady Heidegera i jego koncepcji ek-sistencji, radykalizuje ją stanowczo. Ek-sistencja nie prowadzi do zakorzenienia w bycie, nie prowadzi do ojczyzny (Heimat), lecz do wyobcowania. Otwartość bycia ustępuje miejsca otwartości Innego. Obecność samoświadomości ustępuje miejsca odpowiedzialności za Innego. Z tej odpowiedzialności wyłania się nowy aspekt obecności jako zobowiązania, zainicjowanego spotkaniem z Innym”[7]. Gdy zaburzymy właściwe rozumienie potocznym poszukiwaniem konsekwencji wynikających z odpowiedzialności i zobowiązania padniemy ofiarą własnego zamknięcia, nie w otwarciu innego, ale w perspektywie wciągnięcia go we własne ramy oczekiwań w relacji ja-ja. Kłamstwo maski staje się wtedy kłamstwem wobec siebie. Drugi ma być jedynie odbiorcą mnie dokładnie w tym znaczeniu, w którym chcę siebie ująć. Bazuje to na założeniu, że drugi może być wyłącznie takim odbiorcą. Gdyby nawet istniał autonomicznie chciałby taki właśnie być i ode mnie oczekiwałby dokładnie tego samego.
W tym sensie maska to rozpacz, kwintesencja braku przekonania o istnieniu drugiego, a nie przypuszczenie o jego współegzystowaniu na bazie niemożliwości jej wytworzenia bez obecności innych ludzi.
Tekst jest kontynuacją cyklu rozważań na temat koncepcji człowieka w filozofii Józefa Tischnera.
Część 1: Spotkać drugiego
Część 2: Zasłona i wstyd
[1] J. Tischner, Filozofia dramatu, Kraków 2006, s. 60.
[2] Tamże, s. 61.
[3] Paradoks konfirmacji Hempela – prawa jakościowe mówią o wszystkich przedmiotach uniwersum a nie o pewnych klasach modeli.
[4] J. Tischner, Fenomenologia spotkania, Analecta Cracoviensia 1973, t. X. s. 64.
[5] zob. A. Kępiński, Shizofrenia, Warszawa 1972 s. 154.
[6] J. Tischner, Filozofia dramatu, s. 57.
[7] J. Brejdak, Odcienie obecności, Kraków 2007, s. 109.