Realizm magiczny w powieści Majgull Axelsson „Kwietniowa czarownica”

Powszechnie wiadomo, że literatura piękna kojarzona jest z fikcją literacką., czyli, najogólniej rzecz ujmując, z ciągiem wydarzeń oraz postaciami wymyślonymi przez autora. Wykreowany świat przedstawiony może być bliski rzeczywistości bądź odległy od niej. W pierwszym przypadku można mówić o nurcie nazwanym realizmem. Wiąże się on z realiami, z próbą odwzorowania rzeczywistości (mimesis), a więc opiera się na prawdopodobieństwie. Autor, poprzez wybór jednostek, wydarzeń, zjawisk reprezentatywnych dla rzeczywistych realiów, tworzy swoją opowieść. Podręczny słownik terminów literackich definiuje powyższy termin następująco: „[…] w sensie szerszym: wszelkie tendencje w sztuce zakładające przedstawianie człowieka w jego codziennej egzystencji, zgodnie z powszechnie przyjętymi racjonalnymi wyobrażeniami o życiu i świecie, respektujące reguły estetyki mimetycznej […]; w sensie węższym: […] realizm obejmuje przede wszystkim gatunki fabularne […]. najsilniej zaważył na powieści, rozwijając kompozycję zamkniętą o wyraźnie zarysowanych konturach, z narratorem wszechwiedzącym oraz społeczną i psychologiczną motywacją działań i zachowań bohaterów […]. Dopuścił w obręb dzieła literackiego język potoczny”[1].

Książką o takich cechach jest powieść współczesnej pisarki, Majgull Axelsson, pt. Kwietniowa czarownica. Świat przedstawiony, który stworzyła autorka oparty jest na wyżej wymienionych zasadach. Prawdopodobne są tu postaci: przede wszystkim trzy kobiety, Christina, Margareta i Birgitta, które jako małe dziewczynki zostały siostrami, dzięki temu, że przygarnęła je do siebie Ellen Johansson i otoczyła opieką. Realne są miejsca, w których rozgrywa się akcja. W ujęciu szerokim będzie to Szwecja, a w wąskim – szpital dla przewlekle chorych, dom cioci Ellen, dom Christiny. Kategorii mimesis odpowiadają również losy głównych bohaterek, a w tym wpływ dzieciństwa na ich dorosłe życie. Przykładowo: matka Christiny była chora psychicznie, Margareta nie znała kobiety, która wydała ją na świat, gdyż została porzucona w pralni, a rodzicielka Birgitty była alkoholiczką. Zatem dzieje się tak, jak mogłoby się wydarzyć w realnym życiu. O realizmie świadczy również psychologizacja postaci.

M. Axelsson nie poprzestaje jednak na tym. Posuwa się o krok dalej. Do stworzonej na bazie realizmu fabuły, dodaje pierwiastek irracjonalny. Pozwala on tym samym zaistnieć realizmowi magicznemu, który polega na połączeniu obrazu realistycznego z elementami fantastycznymi. Wiąże się z tym również pojęcie mityzacji, odwołania się do wierzeń ludowych, pogańskich. Dzięki temu można stworzyć świat na pograniczu realności i mitu.

U M. Axelsson taką postacią jest Desirée, o której istnieniu jej trzy siostry nie mają pojęcia. Kobieta od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe, epilepsję i niedowład spastyczny. Przebywa w szpitalu. Opisuje siebie w ten sposób: „Widzę i słyszę, i czuję, mimo że to, co u innych tworzy sieć, u mnie jest miazgą. Tylko kilka cieniutkich nitek łączy moje prawdziwe ja z moim ciałem. Wydaję trzy dźwięki: wzdycham z zadowolenia, jęczę, kiedy coś sprawia mi przykrość, i wyję jak zarzynane zwierzę, kiedy cierpię. Nad tym mam kontrolę. Mogę dmuchać w ustnik krótkie i długie „puf”, które zamieniają się w tekst na monitorze komputera. Mogę – acz z ogromnym wysiłkiem – ująć łyżkę lewą ręką, włożyć ją do talerza i podnieść do ust. Mogę przełykać i żuć. I to wszystko”[2].

Z przywołanego opisu rysuje się obraz osoby bezbronnej, skrzywdzonej przez los. Są to jednak tylko pozory. Desirée okazuje się być kwietniową czarownicą, postacią zaczerpniętą ze skandynawskich wierzeń ludowych, która ma zdolność wcielania się w inne istoty (ludzi, zwierzęta) i działania za ich pośrednictwem. „Ona wie, kim jest. A kiedy już pozna swoje umiejętności, może przemieszczać się w czasie i przestrzeni, może się ukryć w kropli wody i w owadach z taką samą łatwością, z jaką bierze w posiadanie ludzi. Nie ma jednak własnego życia. Jej ciało jest słabe, niedoskonałe, nieruchome”[3].

Wyposażenie bohaterki w takie zdolności nadprzyrodzone, to dostarczenie jej broni. Dzięki niej mogła przede wszystkim poznać świat. „Dużo się wtedy nauczyłam. Dowiedziałam się, czym jest pocałunek, jak taniec potrafi rozpalić najbardziej oziębłe podbrzusze i co się czuje, dotykając ustami meszku na główce niemowlęcia…”[4]. Jednak przy pomocy owych zdolności mogła też karać. „Tej jesieni wzrosła liczba nieszczęśliwych wypadków. A to się ktoś potknął na schodach i złamał nogę, a to ktoś się sparzył wrzątkiem, ktoś inny odurzył się moimi lekami na epilepsję, jeszcze ktoś inny obciął sobie opuszkę palca, krojąc chleb. […] Karałam wyłącznie fałszywe współczucie, takie, które jest ludzkie jedynie werbalnie, bo nie rodzi się z serca”[5].

Najbardziej jednak zależało jej na tym, żeby wpłynąć na życie swoich sióstr. Początkowo kierowała nią chęć zemsty, która później przerodziła się w pogodzenie z własnym losem.

Dzięki Desirée, która była sprawczynią pewnych dziwnych wydarzeń, stanowiących bodziec do działania dla Christiny, Margarety i Birgitty, pojawiła się iskierka nadziei na to, że siostry odbudują swoje napięte relacje i dostrzegą to, że maja siebie nawzajem.

Warto również wspomnieć o innej grupie bohaterów będących częścią świata nierzeczywistego. To benandanti, którzy „[…] są pełnosprawni, żyją całkiem normalnie w normalnym świecie i na ogół opuszczają swoje ciała tylko podczas świąt, cztery razy w roku. Niektórzy nie wiedzą, kim są. Kiedy budzą się następnego dnia po zmianie pory roku, po całonocnej wędrówce w Procesji Zmarłych, mają jedynie mgliste wspomnienia bladych twarzy i siwych cieni. Wmawiają sobie, że to był sen”[6].

Reasumując, jak widać, realizm magiczny w powieści Majgull Axelsson nakazuje odwoływać się czytelnikowi do swojej wyobraźni. Po drugie uwrażliwia odbiorców na różne kwestie życiowe, pragnie sprawić, by czytelnik zatrzymał się i choć przez chwilę zastanowił się nad własnym życiem i nad tym, co jest w nim najważniejsze. Ponadto realizm magiczny nadaje głębię utworowi, a co najważniejsze, daje nadzieję na pozytywne zmiany i pomaga wierzyć w cuda, bo przecież „często zapominamy, ze tak zwane prawa natury to jedynie nasz uproszczony pogląd na rzeczywistość, która jest zbyt skomplikowana, byśmy mogli ją w pełni zrozumieć”[7].



[1] Podręczny słownik terminów literackich, pod red. Janusza Sławińskiego, Warszawa 1996, s.207.

[2] Axelsson M., Kwietniowa czarownica, Warszawa 2011, s. 23.

[3] Ibidem, s. 107.

[4] Ibidem, s. 104.

[5] Ibidem, s. 105.

[6] Ibidem, s. 107.

[7] Ibidem, s.10.