Albert Camus i jego przepis na życie cz. 2

Po ogólnym scharakteryzowaniu teorii absurdu Alberta Camusa w pierwszej części artykułu, przyszła kolej na zaprezentowanie postaci wpisujących się w dany pogląd.

Na pytanie, kto to jest człowiek absurdalny, A. Camus odpowiada: „Ten, który nie negując wieczności nie czyni nic dla niej. Nie dlatego żeby nostalgia była mu obca. Ale woli od niej swoją odwagę i rozumowanie. Odwaga uczy go, aby żył bez odwołań i zadowalał się tym, co ma; rozumowanie pozwala mu znać własne granice. Pewien wolności, która ma swój kres, buntu bez przyszłości i świadomości, która nie przetrwa, zamyka swoją przygodę w czasie życia. Oto jego dziedzina i jego działalność, która wyłącza go spod każdego sądu prócz własnego”[1].

Można zatem stwierdzić, że jednostka taka nie poddaje się uczuciu nostalgii, ale jest w stanie ciągłej walki. Liczy się dla niej tylko to, co tu i teraz.

Pierwszą z galerii postaci, wymienionych przez A. Camusa w Micie Syzyfa, jest Don Juan – mężczyzna, który kochał wszystkie kobiety,  przy każdej zatrzymywał się tylko na chwilę, by zaraz odejść do następnej. W ten sposób walczył, wypełniał swój cel. Jego życie polegało na ponawianiu doświadczenia i zwielokrotnianiu go. A. Camus ujmuje to w ten sposób: „Don Juan urzeczywistnia etykę ilości […]. człowieka absurdalnego cechuje niewiara w głęboki sens rzeczy. Biegnie od twarzy do twarzy  – płomiennej, zachwyconej – gromadzi je i spopiela. Czas biegnie z nim razem. Człowiek absurdalny nie oddziela siebie od czasu. Don Juan nie chce „kolekcjonować” kobiet. Ich ilość pozwala mu wyczerpać wszystkie szanse życia. Ten, kto kolekcjonuje, potrafi żyć przeszłością. Ale on odrzuca żal, który jest innym kształtem nadziei. Nie umie patrzeć na portrety”[2].

Kolejna postać to aktor. To on, wcielając się w różne postaci, przeżywa wiele żyć. Ważne jest, by jak najbardziej utożsamić się z odgrywaną rolą, aby zatracić się w bohaterze, którym ma się stać. Łatwo daje się zauważyć, że tu również chodzi o zdobycie jak największej ilości doświadczeń, by móc walczyć o siebie.

Następny typ osobowy to zdobywca. To jednostka, która wybrała czyn, a więc tym samym – działanie. „Zdobywcy wiedzą, że czyn sam w sobie jest bezużyteczny. Użyteczny byłby tylko ten, który poprawiłby człowieka i świat. Nigdy nie poprawię ludzi. Ale muszę postępować, jak gdybym mógł. W walce poznałem ciało. Nawet upokorzone jest moją jedyną pewnością. Mogę żyć tylko nim. Istota ludzka jest moją ojczyzną. Dlatego wybrałem ten wysiłek absurdalny i bez znaczenia. Dlatego opowiedziałem się za walką. […] Tak, człowiek jest swoim własnym celem. I celem jedynym. Jeśli chce być czymś, to tylko w tym życiu”[3].

Autor Obcego tak podsumowuje tę część rozważań: „Ani ja, ani nikt inny nie może tych ludzi sądzić. Nie chcą być lepsi, chcą być konsekwentni. Jeśli mądrością jest żyć tym, co się posiada, nie spekulując na temat tego, czego się nie posiada, są mędrcami. Jeden z nich, zdobywca, ale w dziedzinie ducha, Don Juan, ale w dziedzinie poznania, aktor, ale w dziedzinie rozumienia”[4].

Najbardziej absurdalną jednostką czyni jednak A. Camus, twórcę. Według niego „twórczość jest […] wzruszającym świadectwem jedynej godności ludzkiej: nieustającego buntu człowieka przeciwko jego kondycji, wytrwałego wysiłku z góry uznanego za jałowy”[5]. Ponadto autor pisze: „Tak więc od twórczości absurdalnej żądam tego samego, czego żądałem od myśli: buntu, wolności i różnorodności. Twórczość potem ukaże swoją głęboką bezużyteczność. W tym wysiłku codziennym, w którym inteligencja i pasja mieszają się ze sobą i siebie podtrzymują, człowiek absurdalny odkrywa dyscyplinę , na której wesprze się jego siła. Tak więc trzeba tu ćwiczenia, uporu i przenikliwości – jak trzeba ich było zdobywcy. Tworzyć zatem to nadać kształt swemu losowi. Człowieka absurdalnego dzieło określa co najmniej w tym samym stopniu, w jakim jest przez niego określone. Wiemy o tym od aktora: nie ma granicy pomiędzy wydawać się i być”[6].

Ostatnią postacią jest Syzyf – śmiertelnik, który został ukarany przez bogów i musi wtaczać na górę głaz, który, gdy znajdzie się przy samym wierzchołku, stacza się na ziemię. Mityczny bohater nie poddaje się. Nieustannie walczy, choć wie, że nigdy nie wygra. Ma świadomość tego, że skała jest jego przekleństwem. Zdaje sobie sprawę z tego, że jego praca jest bezużyteczna i pozbawiona nadziei. To wszystko czyni z Syzyfa człowieka absurdalnego, który, akceptując swoje przeznaczenie, niezmiennie zmaga się z własnym losem. Dzięki temu zachowuje swoją godność , staje się mocniejszy i silniejszy od swego głazu. „[…] jest ponad swoim losem”[7].

Co łączy te wszystkie postaci oprócz ich absurdalności? To mianowicie, że w każdej z nich można odnaleźć wielką pasję i chęć życia. Każda z nich odrzuca nostalgię, gorycz i melancholię na rzecz buntu, działania, tworzenia siebie ciągle od nowa.

Można powiedzieć, że w takim działaniu człowieka, przejawia się ogromna apoteoza życia. Bo to, co człowiek posiada, co jest namacalne i prawdziwie jego, to właśnie życie. Kierowanie nim i walka o nie, to najważniejsze zadanie.

 


[1] Camus A., Mit Syzyfa [w:] Albert Camus Eseje, przeł. J. Guze, Warszawa 1973, s. 149.

[2] Ibidem, s. 154.

[3] Ibidem, s. 166.

[4] Ibidem, s. 169.

[5] Ibidem, s. 190.

[6] Ibidem, s. 192.

[7] Ibidem, s. 196.